Klub Ona był pierwszym i ostatnim jaki odwiedziliśmy w poszukiwaniu sali na nasze weselne przyjęcie. Od razu wiedzieliśmy, że to miejsce dla nas, ale i tak realia znacznie przewyższyły nasze oczekiwania. Niesamowity klimat – swojsko, ale elegancko, niby artystyczny nieład, ale precyzja i dokładność w planowaniu każdego detalu. Wspaniały wystrój, ciepły, trochę bajkowy. No i Pani Grażynka! Pani Grażynka jest jak dobry duszek – jest wszędzie, nad wszystkim czuwa, wszystko ogrania życzliwą troską. Wujek chciał piwo, a my nie kupiliśmy? Nie wiadomo skąd – jest piwo w ręku wujka! Pani Młoda nie lubi lilii? Będą białe róże (inne kwiaty nie,bo nie pasują do jej sukni). Do Pani Grażynki nie jedzie się, żeby zarządzić i zorganizować – jedzie się na miłą rozmowę przy herbacie, czas leci szybko, a ustala się wszystko „samo”.
Jedzenie pyszne, pięknie podane.
Polecamy skorzystać w propozycji i zostać tam na noc – nie da się opisać cudownego śniadania – jeśli myślicie, że byliście kiedyś ugoszczeni po królewsku, to jeszcze nie probowaliście jajecznicy Pani Grażynki.
Reasumując – jeśli chcecie mieć bezduszne, banalne przyjęcie w pastelowej atmosferze z balonikami i sztywną obsługą to nie jest dobre miejsce. Tutaj każdy jest u siebie, jest traktowany indywidualnie, z prawdziwą życzliwością a nie plastikowym uśmiechem. My na pewno będziemy jeszcze wracać!